Pirania II. Budowa cz. 5

środa, 23 sierpnia 2017 22:25 Marek Marcinkowski
Drukuj

Witam wszystkich w kolejnej części mojej relacji. Robię i robię tę łódkę, ale jakoś nie mogę skończyć. Wszystko co robię sprawia mi dużą przyjemność, prawie każdy dzień pracy przynosi nowe doświadczenie. Mam jednak wrażenie, że wolno mi idzie. A na stronie konstruktora jest informacja, że montaż takiej łódki zajmuje około 30 godzin... Mam wszak wytłumaczenie - jak się ma własny jacht, to trzeba na nim pływać. Pływałem więc trochę na plastiku, z tego powodu na budowę drewnianej łódki czasu było troszkę mniej.

Odebrałem od stolarza maszt i rejkę. Stwierdziłem, że nie byłbym w stanie samodzielnie wykonać rejki. Trudność polegała na tym, że rejka w mniej więcej 1/3 długości ma największy przekrój, a zwęża się ku końcom. Stolarz mnie przekonał, żebym nie kleił masztu z dwóch listew, jak w projekcie. Wynalazł na maszt i rejkę żywiczne listwy z bardzo prostymi słojami i zaręczył, że nie będą się wichrować. Zobaczymy. Obiecał, że w razie zwichrowania zrobi je jeszcze raz. Zakupiłem również w Obi trzonki do grabi na wiosła.

Increase

Wspaniałe uczucie móc pierwszy raz postawić maszt na swojej łódce:

Increase

Musiałem wytrasować miejsce przymocowania gniazda masztu. Musiałem pomyśleć jak to zrobić mądrze. Maszt musi być ustawiony prostopadle do KLW. Najłatwiej wypoziomować łódkę i ustawić maszt w pionie. Ale nie mogłem wypoziomować łódki, ponieważ nijak nie mogłem wyznaczyć KLW. W projekcie nie jest zaznaczone na jakiej wysokości burt jest linia wodna. To znaczy jest rysunek łódki z naniesioną KLW, na rufie linia licuje z dnem (chyba), ale nie podana jest wysokość tej linii na dziobie. Co robić? Nie chciałem pływać z dziwnie odchylonym masztem...

No i znalazłem rozwiązanie. Nie wiem czy dobre, ale najlepsze na jakie było mnie stać. Na rysunku górna krawędź skrzynki mieczowej jest równoległa do KLW. Wyznaczyłem więc od niej kąt prosty. Jak dla mnie wyszło ok.

Increase

Przykleiłem na Epidian 5 + PAC i przykręciłem na mosiężne wkręty mocowanie steru. Łatwo było wyznaczyć jego położenie - dokładnie w połowie szerokości pawęży, mierząc po górnej krawędzi.

Increase

Aby dolne mocowanie steru zachowało osiowość z górnym, przy wyznaczaniu jego pozycji pomógł mi mosiężny drut. Myślę, że nieznaczne przesunięcie w bok mocowania nie miałoby znaczenia, ponieważ ster jest mocowany na linkach, a nie na sztywnej osi. Znaczenie ma jednak estetyka. Po czasie zorientowałem się, że chyba łatwiej byłoby najpierw wytrasować położenie dolnego mocowania, bo znajduje się tuż nad skegiem, który jest w osi łódki.

Increase

Potrzebna była szlifierka stacjonarna, więc oto jest (na jakiś czas "zapomniałem" o BHP):

Increase

Przyszykowałem maszt, rejkę i miecz do położenia podkładu Epinox Wood Primer 12. Z rumpla zeszlifowałem lakier położony w zeszłym roku (jakiś twardy lakier do podłóg) i postanowiłem zabezpieczyć go po żeglarsku. Do mieszania Wood Primera z utwardzaczem i rozcieńczalnikiem 564 używam pojemników na mocz, a do odmierzania porcji najlepsze są strzykawki (na zdjęciu końcówki jeszcze nie obcięte).

Increase

Rumpel, maszt i rejkę pomalowałem bardzo szybko mieszaniną Wood Primer 12 + utwardzacz + 20% rozcieńczalnika i stwierdziłem, że to nakładanie podkładu to bardzo przyjemna czynność. Minusem operacji jest zapach Wood Primera, dość intensywny. Druga warstwa bez rozcieńczalnika też nałożyła się bardzo ładnie, mokro na mokro. Malowałem do momentu, aż podkład przestał wsiąkać (lub jak kto woli "wybłyszczył się"). Potem zabrałem się za miecz. No i zaczęły się schody. Sklejka już tak ładnie nie przyjmowała podkładu jak lite drewno. Miejscami potrzebowała go mało, a miejscami momentalnie lakier wsiąkał, jak w gąbkę. 4 razy dorabiałem mieszankę i ciągle sklejka piła. Wreszcie się wybłyszczyło, ale po wyschnięciu stwierdziłem, że chyba położyłem za grubą warstwę w tych miejscach, które nie potrzebowały tak dużo lakieru. Powierzchnia sklejki przestała być równa. Musiałem sporo szlifować.

Increase

Increase

Przygotowałem też płetwę sterową. Zaokrągliłem krawędź natarcia ręczną packą z papierem P80. Krawędź spływu sfazowałem na szerokości około 3 cm po obu stronach płetwy. Najlepiej szło wiertarką z regulacją obrotów z tarczą ścierną P80, tak jak przy ukosowaniu sklejki. Całą płetwę wykończyłem ręczną packą papierem P120.

Increase

W tak zwanym międzyczasie zająłem się renowacją tabliczki z nazwą mojego mazurskiego plastikowego jachtu. Przymocowana była do kei w Pięknej Górze, gdzie stacjonuje moja Viva. Tabliczkę zamówiłem 2 lata temu u znajomego stolarza (nie tego od masztu i rejki). Po dwóch latach wyglądała tak:

Increase

Co prawda na wiosnę woda podeszła wysoko, aż tabliczka znalazła się częściowo w wodzie. Ale to nie zmienia faktu, że stolarz chyba raczej słabo zabezpieczył drewno. Cały lakier się złuszczył, drewno zsiniało i trochę popękało przy otworach na wkręty. A za wykonanie nie wziął mało...

Zeszlifowałem pozostałości lakieru oraz wszystkie brudy i szlifowałem dotąd, aż zeszła prawie cała sinizna. Kupiłem frez cylindryczny i założyłem na wiertarkę, żeby wyszlifować napis, który jest wklęsły. Po wyczyszczeniu całości pomalowałem napis brązową bejcą z Ikei i potraktowałem tabliczkę Wood Primerem. Na to dałem jednoskładnikowy lakier poliuretanowy z filtrem UV Yacht Vernis Brilant. Po trzykrotnym malowaniu teraz tabliczka wygląda tak:

Increase

Efekt mi się podoba, a ja jestem z siebie bardzo zadowolony :)

W poprzednim artykule pisałem, że niechcący wyhodowałem sobie grzyba albo pleśń. Za radą Adama - admina (pozdrawiam!) postanowiłem to usunąć, bo pięknie się rozwijał. Były takie miejsca, że nie było widać sklejki spod zielonego nalotu. A wszystko to pod laminatem! W ruch poszła szlifierka taśmowa - czołg i po kilku minutach zeszlifowałem cały laminat położony na dnie. Zostawiłem laminat, który był po stronie burt. Na zdjęciu szlifowanie, u góry jeszcze widać grzyba:

Increase

Następnie zalaminowałem łączenia dna z burtami i pawężą paskami tkaniny szklanej szerokości 10 cm. Żeby się lepiej układała na krzywiźnie łódki, pociąłem paski na odcinki ok. 50 cm. Laminowałem Epidianem 52 + PAC. Zapomniałem, że do przesączania żywicy lepiej użyć utwardzacza Z1, ponieważ mieszanka jest rzadsza. Ale przesączyło się idealnie, nie zrobiłem ani jednego bąbelka z powietrzem. Chodziłem dumny jak paw, a raczej jak expert od laminowania, bo to było dopiero moje 3 laminowanie w życiu, a wyszło bardzo profesjonalnie :)

Increase

Skoro tak świetnie poszło z laminowaniem dna, szybko zabrałem się za montaż wioseł. Przygotowałem kawałki sklejki na pióra oraz kije z Obi. Wszystkie elementy drewniane zabezpieczam nasączając je dwukrotnie preparatem do więźb dachowych DrewProtekt. Był tani - 30 zł za 5 litrów. Na razie sprawdza się dobrze.

Increase

Na kijach wytrasowałem grubość szczeliny, jaką musiałem wyciąć na pióra. Trochę się obawiałem wyrzynania tej szpary, musiałem bardzo uważać, żeby cięcie było symetryczne. Przecież to nie prostopadłościan tylko walec.

Increase

Udało się ładnie wyciąć szczeliny w obu trzonkach. Trochę musiałem popracować wyrzynarką poszerzając otwory do momentu, aż pióra weszły w szczeliny. Następnie znalazłem talerzyk o średnicy 16 cm i odrysowałem półkola na końcach piór (jakoś talerzyk szybciej wpadł w ręce niż cyrkiel). Wyciąłem wyrzynarką, poprawiłem papierem P120. Wiosła przygotowane do klejenia:

Increase

W tym miejscu postanowiłem odejść od projektu i nie mocować piór do trzonków za pomocą mosiężnych nitów (oprócz kleju oczywiście), tylko zastosowałem mosiężne wkręty fi 25 mm. Okolice łączenia zabezpieczyłem taśmą, żeby sklejka nie zabarwiła się od żywicy. Klej sporządziłem z Epidianu 5 + PAC + pyłek drzewny, konsystencja gęsta, żeby nie wyciekało. Po nałożeniu kleju i połączeniu elementów ścisnąłem całość wkrętami z obu stron. Nadmiar kleju szybko usunąłem. Taśma się raczej sprawdziła, ale lepsza od białej byłaby chyba niebieska, bodajże winylowa.

Increase

Wcześniej wyciąłem w trzonkach otwory na wkręty. Założyłem wiertło 8 i bardzo delikatnie zrobiłem wgłębienia pod łby wkrętów. Robiłem to wiertarką, a powinienem wziąć wiertło do ręki i zrobić to ręką. Nie wyszło źle, ale 2 z 12 otworów wyszły za głębokie o 2-3 mm. Niby niedużo, ale po wkręceniu wkrętów wyglądało to słabo. Wypełniłem więc te ubytki szpachlówką z kleju. I wygląda to jeszcze słabiej. Trudno, tak zostanie.

Dopóki pogoda pozwalała, to lakierowałem ile się dało. Maszt, rejka i rumpel zostały dotychczas polakierowane 3 razy jednoskładnikowym lakierem Yacht Vernis Brilant. Miał wystarczyć na wszystkie drzewca. W międzyczasie zmieniła mi się koncepcja malowania wnętrza jachtu (z koloru na lakier bezbarwny), potrzeba było więcej lakieru, więc dokupiłem poliuretanowy lakier dwuskładnikowy Teknodur. Miecz, płetwa sterowa i wiosła, po zaimpregnowaniu Wood Primerem 12, zostały polakierowane 3 razy (wiosła 4 razy) już Teknodurem. Planuję położyć na wszystkich drzewcach i płetwach co najmniej 5 warstw lakieru. Drzewca dokończę tym samym lakierem, po jakimś czasie będę mógł porównać jakość obu lakierów.

Dopóki się dało, to lakierowałem, ale potem przez kilka dni zrobiła się pogoda jak na zdjęciu:

Increase

Czekam więc na poprawę pogody, czyli spadek wilgotności, aby dokończyć lakierowanie i zacząć przygotowywać kadłub pod malowanie.

Z żeglarskim pozdrowieniem,

Marek

Poprawiony: czwartek, 24 sierpnia 2017 11:16  
Joomla SEO powered by JoomSEF