odc.9 Bossa Nova na wodzie

czwartek, 17 września 2015 22:52 Jacek
Drukuj

Dzisiaj (17.09.2015) odbyło się "drugie wodowanie" Bossa Novy na zalewie siedleckim. Increase

Increase

Pierwsze miało miejsce ponad miesiąc temu ale nie było specjalnie udane. Wiatr był zdecydowanie za duży jak na moje umiejętności i nie napływałem się za długo. Dwa razy zepchnęło mnie w krzaki, nie panowałem nad łódką a kiedy wyskoczyłem w trzciny (na bosaka), żeby wypchnąć łódkę na wodę, rozciąłem sobie o coś stopę i potem przez prawie miesiąc kuśtykałem.

Dzisiaj podszedłem drugi raz. Trochę to trwało bo byłem rozczarowany pierwszym pływaniem, nie tak to sobie wyobrażałem po prawie trzech latach dłubaniny. Ale trzeba było podjąć próbę. Łódkę ciągnąłem około półtora kilometra na wózku slipowym bo nie mam przyczepki ani haka w samochodzie. Za pierwszym razem ciągnąłem wszystko sam co też mogło mieć wpływ na zwlekanie z drugim podejściem bo łatwe to nie było (zwłaszcza powrót - sam, z rozcięta stopą i bardziej pod górkę), dzisiaj poszedłem ze szwagrem więc we dwóch było łatwiej. Niemniej jednak hak już zamówiłem i za przyczepkami też już się wstępnie rozglądam, myślę że w przyszłym sezonie transport nie sprawi trudności.

Pierwsze pływanie dzisiaj zacząłem sam, Piotrek jakoś nie chciał się zdecydować. Odpłynąłem może z 10 metrów od brzegu kiedy zaliczyłem wywrotkę.Increase

Cóż mogę powiedzieć… że woda była bardzo ciepła jak drugą na połowę września. Miecz mi się zblokował w skrzynce i nie chciał opaść kiedy zacząłem się z nim szarpać, straciłem trochę kontrolę na łódką, bujnęło mnie i do wody.Increase

Increase

W sumie to dobrze, że daleko nie odpłynąłem bo było łatwiej łódkę postawić. Miecz był zakleszczony w skrzynce i nie mogłem go wyciągnąć, ale że byłem blisko brzegu to miałem jeszcze grunt pod nogami. Wypiąłem pagaj i wybiłem nim miecz ze skrzynki co pozwoliło mi postawić łódkę i dociągnąć ją „pieszo” do brzegu.

Increase

Increase

Kiedy chcieliśmy łódkę przewrócić na bok żeby wylać wodę, była tak ciężka że we dwóch nie daliśmy rady. Nie miałem żadnego czerpaka ani wiaderka – trochę lipa... Zaczęliśmy wychlapywać wodę pagajami tak jakby łopatą aż do momentu kiedy udało nam się w końcu przewrócić łódź na burtę.

Increase

Resztę wody wylewałem improwizowanym czerpakiem z obciętej butelki.

Increase

Increase

Kolejne podejście odbyło się już bez problemów. Po kilkunastu minutach czułem się już trochę pewniej, i kiedy dostawałem szkwały to było na prawdę fajne uczucie. Na kursach ostrych szło mi zupełnie spoko, na pełnych trochę mną telepało, ale zapomniałem zamontować wimpel na maszt a póki co, kiepsko czytam wiatr z fal. Poza tym myślałem że Piotrek popłynie ze mną i postawiłem oba żagle. Kiedy na początku pływałem sam  trochę mi fok przeszkadzał, w miarę wolnej ręki próbowałem go przerzucać ale różnie to wychodziło a nie chciałem się wywrócić na środku zalewu. Później Piotrek dołączył do mnie i we dwóch szło już zupełnie spoko.

Increase

Increase

Increase

Increase

Increase

Increase

Increase

Increase

Increase

Increase

Z rzeczy, które będę musiał dopracować to problematyczny miecz – nie wiem czemu się klinuje – ja go zrobiłem z

zapasem – czytałem o problemach Piotrka Wolnego na Szuwarku i zrobiłem szerszą szparę mieczową – bałem się, że nawet za szeroką i że miecz mi będzie kolebotał. Może wciągnę Bossę na kanał i popatrzę od spodu.

Druga kwestia to przedłużacz rumpla – kiepski jest ten mój patencik, muszę wymyślić coś innego albo zamontować jakiś fabryczny bo straszne luzy łapie.

Myślę też że jeżeli będę pływał sam to na razie raczej tylko na grocie, przynajmniej przez jakiś czas, aż się trochę podszkolę.

Po pierwszym razie byłem mocno rozczarowany, dzisiejsza wywrotka, którą zaliczyłem ledwo odbiwszy od brzegu też mnie specjalnie nie nastrajała, ale po późniejszym pływaniu czułem się super. Jedyne czego żałowałem to tego że poszliśmy trochę późno, Piotrek nie miał za dużo czasu a jak spłynęliśmy na brzeg to się i tak okazało że chyba wiatr wyłączają. A że trzeba będzie coś w zimie poprzerabiać… to się przynajmniej nudził nie  będę.

 
Joomla SEO powered by JoomSEF