Pracowita majówka za nami.
Kratownica pod podłogę wklejona, dodane spoiny epoksydowe (żywica plus aerosil), dodatkowo wszystkie krawędzie przylaminowane taśmą do skorupy. Paweżna sztywno zaparta o kratownicę oraz 2 dodatkowe sklejki tworzące 2 komory po bokach na rufie. Myślę, że konstrukcją będzie żywotniejsza niż sama skorupa , sklejka na podłogę została wymierzona, docięta oraz oblaminowana od wierzchu rowingiem.
Nie montując podłogi łódź podwiesiliśmy na 2 wyciągarkach i obróciliśmy do góry dnem. Oparta kratownicą o małą przyczepkę jednoosiową jest na idealnej wysokości do szlifowania bez utraty mobilności
Potem już było tylko to co wszyscy za pewne lubią najbardziej czyli szlifowanie, szlifowanie i jeszcze więcej szlifowania......
Po kolei :
Najpierw zdarliśmy glony, 2 warstwy starego antyfoulingu i stary podkład. Z burt zdarliśmy tyle starej farby ile się dało - reszta nie chciała już schodzić. Na typ etapie poległa jedna szlifierka oscylacyjna (mimośrodkowa) znanej firmy oraz niezliczone (40-50 sztuk ) ilości krążków papieru 120. Zostawiliśmy ostatnią warstwę (błękitna na zdjęciach) prawdopodobnie stary podkład (może nawet antyosmoza) epoksydowy. Łącznie 4 dni po 4-6 godzin dziennie we 2 osoby.
Po szlifowaniu było dokładne mycie wodą z ludwikiem i przetarcie acetonem.
Dno okazało się łatane w kilku miejscach, gdzeniegdzie nawet kilkukrotnie. Było widać, jak łaty z żywicy poliestrowej były klejone na wypełnienia epoksydowe. Na własne oczy widzieliśmy jak poliester słabo trzyma się epoksydu Zdarliśmy wszystkie łaty i polaminowaliśmy rowingiem i epoksydem grubo i po swojemu
Myślę, że własnie tymi miejscami łódź mogła wcześniej łapać wodę. Było widać po wykonaniu, że robił to ktoś na przyczepie i na szybko.
Potem znowu szlifowanie i przyklejenie listewek wzdłuż krawędzi skorupy na sikaflex aby do nich przykręcić górę łodzi i odbojnicę - stare były stare i zniszczone
Następnie poszły 2 warstwy wałkiem Bosmana 77 od Olivy. Jest gęsty i dobrze, grubowarstwowo zabezpieczył całe dno przed przesiąkaniem. Jedna puszka wystarczyła na pół łodzi, a że mieliśmy ze sobą 2 puszki; szarą i bordową to dno wyszło dwukolorowe Dobrze jest malować 2gą warstwę innym kolorem bo dokładnie widać gdzie jest pomalowane i czy odpowiednio grubo. Druga warstwa bezpośrednio na pierwszą po 24h - bordo na szary i szary na bordo.
I teraz znowu najciekawsze: szlifowanie, szlifowanie i szlifowanie Tutaj warto wspomnieć, że najlepiej jako pierwszą warstwę położyć kolor szary, potem bordowy. Przy szlifowaniu bordowego ładnie widać po kolorze gdzie jest gładko, a gdzie trzeba jeszcze "liznąć". Dalej w ruch poszła szpachla (epoksydowa) na burtach, żeby wygładzić to, czego nie dało się wyszlifować. Bardziej skupiliśmy się na części nadwodnej, żeby było ładnie i gładko bo na część podwodną i tak pójdzie kilka warstw antyporostu.
Potem szlifowanie i bosman 54 pistoletem natryskowo
W międzyczasie robiona jest wieża do wakeboardu. Rury są juz podocinane i odpowiednio wygięte. Wszystkie uchwyty zostały też wyfrezowane. Na zdjęciu przymiarka wieży bez wsporników. Zostało jeszcze odmierzenie i oddanie do spawania i lakierowania proszkowego.
Gruntowny remont GLASTRON SSV-167 bowrider cz.4« poprzednia | następna »Gruntowny remont GLASTRON SSV-167 bowrider cz.2 |
---|