Rambler Behemot 1956 rok

czwartek, 11 października 2007 13:48 Marian Krówka
Drukuj

Rambler "Behemot" Mariana i Romka

-    Ma już prawie 50 lat, do wymiany prawie wszystko, na dnie dziura że głowa wejdzie ......... i zdrowie nie takie - żali się Behemot.
- da się to naprawić, podmalować i na wodę - powiada Romuald.
- ......... na środek jeziora, przy takiej dziurze pójdzie na dno w 3 minuty.
- Nie rób tego, ja go zrobię i będzie jeszcze pływał parę lat.
- Zrobisz? Będzie pływał ......... powiadasz? ......... no to go masz

Jakoś tak mogła wyglądać rozmowa mojego kolegi i Romualda z Markiem vel Behemot. Mogła też wyglądać inaczej. Tak czy inaczej Rambler znalazł się pod opieką mojego Kolegi.

Przed dwoma laty Romek pokazał mi Ramblera którego udało mu się uratować od zatopienia. Wymieniano właśnie część prawej burty. Zrobił na mnie raczej kiepskie wrażenie.

W zeszłym roku znów usłyszałem o Behemocie - bo taką nosi nazwę ten Rambler - ale jakoś nie było czasu ............ czasu nie było, pewnie nie było.

Tego roku przed wakacjami (czerwiec 2007 roku) umówiliśmy się, że weźmiemy się za niego i zwodujemy. Załataliśmy dziurę w dnie wielkości talerza, listwa odbojowa, takie tam drobne uzupełnianie elementów, malowanie itp. W końcu położyliśmy Behemota na wózku i zwodowaliśmy go ............. kawał dobrej roboty.
Bechemot na wodzie stał się ładną łódką, jak mogłem tego nie widzieć przez dwa lata jak stał na podstawkach pod plandeką? Pobiegłem po aparat i zrobiłem parę zdjęć.

Wdzięczny obiekt fotografii jednak zrobił psikusa - zaczął coraz bardziej brać wodę.

Szukanie przecieku i decyzja - szybko na brzeg i łatanie. Wyciągnięty na brzeg nasz Rambler wyglądał nieszczególnie, koło poprzedniej łaty była rozwarstwiona sklejka, która pod wpływem wody się "rozmywała", nie zauważyliśmy tego wcześniej, no cóż trzeba naprawić. Po trzech dniach znów na wodę.

Bierze wodę nadal ............. bierze ale dwa lata był na brzegu i jest rozeschnięty, poczekamy zobaczymy. Wylewam wodę z zęzy i obserwuję, że coraz rzadziej to robię. Uszczelnił się trochę.

W międzyczasie szukamy starego takielunku i taklujemy weterana. Robimy co możemy bo Behemot ma wystartować w regatach, ma po dwóch latach zaistnieć na jeziorze.
Przy słabym wietrze nie chce pływać, a może żeglarze jacyś nie wprawieni.
Powiał świeży wiatr, (5B) Behemot jak z procy skoczył do przodu, płynie dziób w dziób z jakąś Omegą.

Przechylił się około 30 stopni, rumpel wyrywa mi z ręki, szoty ciągną jak diabli, balastujemy jak umiemy (a razem to już 200 kg). Bryzgi wody chlapią po plecach i po żaglach, śmiejemy się na głos, cieszymy jak mali chłopcy (a obaj już dziadkowie) - Behemot płynie, pięknie płynie .......... płynie.

Ostrzę bardziej, jacht jeszcze bardziej się kładzie na burtę, po pokładzie szoruje woda, rumpel i szoty jeszcze jakoś trzymam a Romek krzyczy " ... popuść Marian bo ja już stoję na baczność ...".

Odpadamy troszkę, luzujemy szoty - Behemot znów rwie do przodu ......... kto by pomyślał, a wygląda na takiego dziadka.

Fakt, strasznie nawietrzny - no cóż takie są Ramblery - może coś na to poradzimy. Może przedłużyć kil do tył około 70 cm?

Już go nie wypuszczę z rąk, będę go remontował.

Romek cieszy się z mojej decyzji.

Wakacje się skończyły, jesień zmusza do wyprowadzenia łódek z jeziora.

Wyciągamy też Behemota, odkręcamy betonowy kil (rzadkość). Ładujemy już bez kila na przyczepę, kil i podstawkę na drugą przyczepę i 80 km do "szkutni", mamy zadaszenie, wyschnie i da się pracować choćby w zimie.

Plan:

- sprawdzić, naprawić kadłub. Wykonać pod laminat,
- wymienić półpokłady,
- kokpit zrobić jako odpływowy, wygospodarujemy miejsce na hundkoje,
- ścianki nadbudówki do wymiany - zbutwiałe i brak symetrii,
- ściankę grodziową całkiem wymienić - hasa po nim różnobarwny grzyb, sklejka jak gąbka,
- nie wiemy co z deckiem - odnowić albo zrobimy nowy,
- knagi już zrobione - wymiary z waszej strony,
- środek wyczyścić do zdrowej sklejki i pomalować żeby drewno było odświeżone,
- żagle ponaciągane - grot strasznie łopocze, w zimie dokładnie przeglądnę i doprowadzę do stanu używalności. Choć stare jeszcze będą pracowały,
- maszt i boom pasowałoby wymienić, sztag i wanty obowiązkowo nowe.

Nie wiem co wyjdzie w czasie prac ale na pewno chcemy żeby burty były niebieskie ale pokład w kolorze drewna - marzenie ale może się uda.

Handrelingi po zdarciu białej farby okazały się mahoniowe, około 20 godzin ciężkiej pracy za mną, jeszcze trochę i będą służyły jeszcze lata w swoim naturalnym kolorze.

rok produkcji 1956,
długość całkowita około 5,5 m,
kil całkowicie betonowy przykręcany do stępki na 6 śrub,

Marian &Romek

Pierwsze pływania i początek remontu:

Szybko na brzeg i łata

Behemot pod żaglami...

Jeszcze z kilem

Gotowy do drogi

Betonwy kil

Ster

Do remontu

Nowe knagi (Marian zrobił je na podstawie naszych wspólnych fotek i opisów - piękne wyszły... patrz dział porady i plany)

Pod farbą próchno....

Marian podesłał rysunek z wymiarami swojego kila

 

Poprawiony: niedziela, 25 lipca 2010 21:21  
Joomla SEO powered by JoomSEF