Nie zwoduję łódki w tym roku, ale nie podłamuję się i kontynuuję prace.
Zabejcowałem i polakierowałem kokpit, półpokłady i pokład. Poszło na to 5 warstw Wood Primer i dwie Teknodurka. Poza pływaniami łajbka będzie stała w garażu więc myślę, że taka ochrona powinna na jakiś czas starczyć.
Widoczne na zdjęciach okucia stoją luzem, poustawiałem je tylko, żeby zobaczyć jak to będzie wyglądać. Zamiast dwóch burtowych knag dziobowych zdecydowałem się na jedną centralną knagę dziobową na pokładzie i półkluzy. Wybrałem tak, wyłącznie ze względów estetycznych, poprostu tak mi się bardziej optycznie podoba.
Widoczne na zdjęciu mocowanie pagajów lekko jeszcze zmodyfikuję. Narazie leżą luźno i o ile przy nawet dużych przechyłach nie powinny się walać po kokpicie to już przy wywrotce pewnie trzeba będzie po nie nurkować. Myślę że jakiś trok na zatrzask sprawdził by się jako dodatkowe mocowanie. Piotrek zastowował w Szuwarku rzepy ale ja całe życie nie mam do rzepów przekonania :)
Postawiłem też maszt - chciałem porozmierzać olinowanie i zobaczyć jak łódka będzie wyglądać pod żaglami.
Z większych prac jakie mi zostały to pomalowanie miecza i płetwy sterowej - na razie jest jedna warstwa. Wybór i montaż rufowych worków wypornosciowych - nie wiem jeszcze, czy bedzie jeden czy dwa.
Zastanawiaja mnie też knagi fałowe żagli. W projekcie nie ma knag w maszcie. Kolega odradzał mi wiercenie w maszcie, żeby nie osłabiać drzewc. Na rysunkach są tylko knagi przy skrzynce mieczowej, ale wiązanie do nich fałów żagli wywołuje praće siły wyrywajacej prosto do góry - to chyba nie za dobrze. Na potrzeby prób fały przeciągnałem pod deseczką na której stoi maszt, i zaknagowałem to knag przy skrzynce ale na dłuższą metę to chyba nie najlepsze rozwiązanie. Pomyślę jeszcze, może skonsultuję sie z konstruktorem.
Łodka zrobiła się ciężka. Początkowo plan był taki, że będę ja woził na dachu ale waży chyba za dużo. Laminowanie i własne dodatki nie pozostajaą bez znaczenia. Teraz wożę ją na wózku slipowym miądzy garażem a podjazdem i dowiezienie jej w ten sposób nad zalew - 1,5km będzie chyba też nie lada wyczynem. Może na pierwsze wodowanie dam radę, ale w perspektywie to jakiś transport trzeba chyba ogarnąć. Nie było by problemu, gdyby nie te durne zmiany przepisów co do przyczepek...
Większość prac jakie mi zostały mogę spokojnie dłubać w zimę niezależnie od pogody więc na wiosnę myśle, że się uda popłynąć. Generalnie to już drobnica typu montaż steru, montaż zasuwek na klapach forpiku, obklejenie szpony bomu i masztu i trochę innych podobnych robótek.
Odc.8 Bossa Nova jest gotowa« poprzednia | następna »Odc.6 Początki wykańczania kadłuba |
---|