SzkutnikAmator.pl

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Home Jackowa Pasja 375 Odc.7 Prawie koniec

Odc.7 Prawie koniec

Email Drukuj PDF

Nie zwoduję łódki w tym roku, ale nie podłamuję się i kontynuuję prace.
Zabejcowałem i polakierowałem kokpit, półpokłady i pokład. Poszło na to 5 warstw Wood Primer i dwie Teknodurka. Poza pływaniami łajbka będzie stała w garażu więc myślę, że taka ochrona powinna na jakiś czas starczyć.

Widoczne na zdjęciach okucia stoją luzem, poustawiałem je tylko, żeby zobaczyć jak to będzie wyglądać. Zamiast dwóch burtowych knag dziobowych zdecydowałem się na jedną centralną knagę dziobową na pokładzie i półkluzy. Wybrałem tak, wyłącznie ze względów estetycznych, poprostu tak mi się bardziej optycznie podoba.

Widoczne na zdjęciu mocowanie pagajów lekko jeszcze zmodyfikuję. Narazie leżą luźno i o ile przy nawet dużych przechyłach nie powinny się walać po kokpicie to już przy wywrotce pewnie trzeba będzie po nie nurkować. Myślę że jakiś trok na zatrzask sprawdził by się jako dodatkowe mocowanie. Piotrek zastowował w Szuwarku rzepy ale ja całe życie nie mam do rzepów przekonania :)

Postawiłem też maszt - chciałem porozmierzać olinowanie i zobaczyć jak łódka będzie wyglądać pod żaglami.

Z większych prac jakie mi zostały to pomalowanie miecza i płetwy sterowej - na razie jest jedna warstwa. Wybór i montaż rufowych worków wypornosciowych - nie wiem jeszcze, czy bedzie jeden czy dwa.
Zastanawiaja mnie też knagi fałowe żagli. W projekcie nie ma knag w maszcie. Kolega odradzał mi wiercenie w maszcie, żeby nie osłabiać drzewc. Na rysunkach są tylko knagi przy skrzynce mieczowej, ale wiązanie do nich fałów żagli wywołuje praće siły wyrywajacej prosto do góry - to chyba nie za dobrze. Na potrzeby prób fały przeciągnałem pod deseczką na której stoi maszt, i zaknagowałem to knag przy skrzynce ale na dłuższą metę to chyba nie najlepsze rozwiązanie. Pomyślę jeszcze, może skonsultuję sie z konstruktorem.

Łodka zrobiła się ciężka. Początkowo plan był taki, że będę ja woził na dachu ale waży chyba za dużo. Laminowanie i własne dodatki nie pozostajaą bez znaczenia. Teraz wożę ją na wózku slipowym miądzy garażem a podjazdem i dowiezienie jej w ten sposób nad zalew - 1,5km będzie chyba też nie lada wyczynem. Może na pierwsze wodowanie dam radę, ale w perspektywie to jakiś transport trzeba chyba ogarnąć. Nie było by problemu, gdyby nie te durne zmiany przepisów co do przyczepek...

Większość prac jakie mi zostały mogę spokojnie dłubać w zimę niezależnie od pogody więc na wiosnę myśle, że się uda popłynąć. Generalnie to już drobnica typu montaż steru, montaż zasuwek na klapach forpiku, obklejenie szpony bomu i masztu i trochę innych podobnych robótek.

Poprawiony: niedziela, 12 października 2014 22:18  

Komentarze  

 
#1 Skalpel 2014-10-13 08:03
Powiem Ci - piękna jest :-) Namiocik będziesz szył ? Pomyśl tez o jakimś napędzie - idealna była by Honda 2,5 waży tylko 12 kg

Pomyśl jeszcze o uszkach z tyłu , coś jak u mnie - jest do czego potem wiązać linki, jakichś drobnych uszkach w kokpicie do wiązania różnych drobiazgów, naprawdę się przydają - niekoniecznie tak jak u mnie :-) i na dziobie ze dwa uszka

Prawdę mówiąc zmieniłbym te pół-kluzy i przesunął w pobliże want , a w ich miejsce właśnie dał uszka. Z pewnościa ładnie to wygląda, ale nie sprawdzi się raczej przy cumowaniu do pomostów - tak jak pisałem wszystko jest przeważnie wyższe :-) .

Co do wożenia na dachu i ciężaru... no to tak jest właśnie z ulepszaniem jachtu. Nabiera wagi z każdym drobiazgiem... Widziałem na fotkach małą przyczepkę. Zamontuj dwie deski - takie ławy na burtach i masz juz jak przewieźć jacht. Mam nadzieję , że nie zrobił się tak ciężki , ze we dwóch nie da rady go zdjąć i założyć z takiej przyczepki ?
Ja pierwszy raz jak wyskoczyłem na jezioro Charzykowskie - okolice Kościerzyny , to własnie tak wiozłem łódkę, na pożyczonej jeszcze przyczepce :-) Dokładnie takiej samej , tylko w znacznie gorszym stanie :-) Jak znajde fotki z tej wyprawy to wstawię - zabawnie to wygladało, ale zadziałało :-) Pływałem i byłem pod namiotem ;-)

Jeszcze chciałem zapytać - co to sa za wystające frędzelki na liku grota... nie widziałem czegoś takiego...

Piotrek
 
 
#2 Jacek 2014-10-13 17:26
Na razie jestem dość mocno ograniczony transportowo. Nie mam ani samochodu z hakiem, ani przyczepki. Ta, która stoi na zdjęciach, jest nie moja. Należy do wujka, co prawda może by mi czasem pożyczył, ale to musiał bym też samochód pożyczać, poza tym on używa jej dość intensywnie - znaczy często, a jak stoi to jest przeważnie zagracona :-) Na razie będę zmuszony pewnie ciągać łódkę na wózku slipowym - widziałem na zdjęciach, że też tak zaczynałeś tylko po piachu, a ja po utwardzonej kosteczce :lol: Nad Siedlecki zalew mam 1.5 km, ale na całym zbiorniku jest zakaz pływania na silniku bo on jest pod administracją okręgowego związku wędkarskiego a przy tym dosyć mały. Więc silnik narazie mi nie potrzebny, to samo tyczy się namiotu.
Co do uszek, haczyków, zaczepów, coś się pomyśli, ale tak jak pisałem w mailu, mamy zupełnie inną perspektywę, bo zupełnie inne zbiorniki, więc ja nie potrzebuję jeszcze survivalowych rozwiązań :-)
We dwóch się łódkę dźwignie, obracałem ją nawet sam do góry dnem tylko porysowałem przy tym bo miałem wąsko w garażu a w pojedynkę manewrowość ograniczona.
Te frędzelki na grocie to system mocowania listew - wiszą tak luzem bo jeszcze nie rozkminiłem jak tego używać, są tam jakieś rzepy, prawdopodobnie to się wsuwa w kieszeń, ale się będę jeszcze konsultował w tej sprawie z żaglomistrzem, który mi szył żagle.
W przyszłości jak się uda do będę robił jakieś dłuższe i dalsze wypady i wtedy przyda się może namiot czy silnik, ale muszę się najpierw dorobić transportu.
 
 
#3 Skalpel 2014-10-14 07:34
No to powiem Ci, że bez środków transportu będzie raczej ciężko... Na początek dorób do wózka 3cie koło z przodu , najlepiej skrętne, aby było wygodnie ciągnąć łódkę, być może trzeba będzie pomyśleć o dodaniu, dodatkowych kół (podwójne) bo te plastiki to raczej nie są koła do transportu na takie odległości lub nawet zmiany . 1,5 km to jednak dość daleko. Nie mniej we dwóch na pewno da się to wszystko zaciągnąć w rozsądnym czasie :-)
Co do napędu i elementów survivalowych , to myślę że tylko to kwestia czasu :-) Gdzieś te wszystkie krawaty, i linki trzeba wiązać. Pierwsze pływania pokażą co warto poprawić :-) Ja też na początku myślałem, że bedę pływał tylko z plaży - od domu 5 min drogi z garażu 10minut, ale kłopoty z przepychaniem po plaży spowodowały że łódkę trzymam w porcie - teraz jadę - stawiam na wodzie i pływam w zasadzie kiedy chcę. Cała tą walke z wodowaniem należy skrócić i uprościć na maxa , bo inaczej nie będzie przyjemności z samego pływania a pojawi się frustracja. Ten temat musisz dobrze przeanalizować - pomyśl też o trzymaniu łódki na przystani, to w sumie bardzo dobre rozwiązanie - idzie zima więc będzie na to czas:-) Zawsze można podzwonić , popytać warto zrobić sobie rozeznanie...
Polecam też dalsze wypady bo to dopiero zabawa :-)
Piotrek
 

Niestety nie masz uprawnień do komentowania artykułów. Komentarze dodawać mogą tylko zarejestrowani użytkownicy portalu.

Zaloguj się!

Newsletter: Co nowego?



Wiadomość HTML?


Info

Witryna SzkutnikAmator.pl została utworzona, jest prowadzona i utrzymywana przez szkutnię adamboats.pl oraz sklep żeglarski SZTORMIAKI.PL

Wszelkie prawa zastrzeżone.